+48 58 629 39 30/ +48 573 006 705 dwudziestka@sp20gdynia.pl

KLASY I-III

Kącik Młodego Pisarza

2023/2024

Witam serdecznie w internetowym kąciku „Jestem młodym pisarzem…”

Chciałabym zaprezentować wspaniałe prace nadesłane na Rodzinny konkurs literacki.

Wszystkie dzieła naszych młodych literatów są bardzo ciekawe i gorąco polecam zapoznanie się z nimi 😊

GRATULUJĘ!!!

Pozdrawiam serdecznie

B. Czacharowska


Kajetan Kacprzak Ia

W dniu Wigilii umówiłem się z Dziadkiem, że pojedziemy do znajomego Leśniczego kupić choinkę. Kiedy dotarliśmy na leśną polanę pełną świerków nagle kątem oka zauważyłem jakiś ruch wśród najwyższych drzewek. Razem z dziadkiem podeszliśmy bliżej drzew  i zobaczyliśmy osobę w czerwonym ubraniu. O rany to był Mikołaj! A obok niego stały zepsute sanie. Mikołaj był smutny, wyjaśnił nam, że pękła mu płoza w saniach, renifery się wystraszyły, uciekły i on nie ma jak dostarczyć prezentów dzieciom, a jest już wigilia. Mój dziadek jest  stolarzem więc szybko naprawił sanie, problem pozostał z reniferami.

Przypomniałem sobie, że mam w kieszeni gwizdek, który kiedyś dała mi pani Ewelina
z przedszkola. Zagwizdałem nim i chyba to był cud, przybiegły do nas renifery Mikołaja. Było już późno więc Mikołaj stwierdził, że nie da rady sam dostarczyć na czas wszystkich prezentów. Poprosił mnie o pomoc, otrzymałem bardzo trudne zadanie – dostarczyć prezenty dzieciom w Polsce. Do pomocy dostałem renifera Kometka. Mikołaj posypał mnie magicznym pyłkiem, który miał w woreczku i moje ubranie stało się strojem elfa. Nagle poczułem jak się unoszę, usiadłem na Kometku i wznieśliśmy się do nieba. Mikołaj na swoich saniach z pozostałymi ośmioma reniferami ruszył w kierunku Niemiec. Zdążyłem jeszcze krzyknąć:

– Poradzę sobie Mikołaju, nie martw się, wszystkie dzieci w Polsce otrzymają dzisiaj prezenty!

Pędziliśmy z Kometkiem i wrzucaliśmy prezenty do kominów i na balkony, to było fantastyczne. Zanim się zorientowałem, byliśmy już nad Krakowem. Wawel był pięknie oświetlony, z góry wyglądał cudownie, pomachałem do smoka wawelskiego, który właśnie zionął ogniem.

Nagle stało się coś strasznego, zacząłem spadać z Kometka i usłyszałem głos:

– Kajetanie! Ty jeszcze śpisz? Mieliśmy iść do Leśniczego po choinkę.

To był mój dziadek, który wszedł do mojego pokoju i mnie obudził. Okazało się, że moja fantastyczna przygoda była tylko snem.


Marcelina Mikołajczak IIIc

W dniu Wigilii umówiłam się z Dziadkiem, że pojedziemy do znajomego Leśniczego kupić choinkę. Kiedy dotarliśmy na leśną polanę pełną świerków, nagle kątem oka zauważyłam jakiś ruch wśród najwyższych drzewek. Usłyszałam też ciche stukanie. Przyjrzałam się uważnie, i wypatrzyłam dzięcioła. Wówczas przeleciał on na inne drzewo, a ja zaciekawiona poszłam za nim. Przeskakiwał niezbyt szybko na kolejne drzewa, tak jakby na mnie czekał, żebym nadążyła przedzierać się pomiędzy zaśnieżonymi choinkami. Las stawał się coraz gęstszy. Gdy zaczęło mi się wydawać, że dalej się już nie przecisnę, nagle zrobiło się jakby jaśniej, i wyszłam na malutką polankę. Widać było, że nikt nie był na niej przede mną, była zasypana śniegiem równo, równiusieńko. Poczułam jak coś albo ktoś dotyka mnie w ramię, a zaraz potem ciepły oddech na policzku. Odwróciłam się przestraszona. Ujrzałam pięknego konia, białego w małe szare plamki, dokładnie takiego, o jakim zawsze marzyłam. Aż wstrzymałam oddech z zachwytu! I wtedy usłyszałam, że Dziadek mnie woła. Koń spłoszył się i uciekł w las. W pierwszej chwili chciałam pobiec za nim, ale cała sytuacja była tak nierealna, że nie wiedziałam nawet, czy to się dzieje naprawdę… Naprawdę za to Dziadek wołał mnie kolejny raz. Udało mi się wrócić po własnych śladach. Dziadek czekał już na mnie z ogromnym świerkiem.

– Podoba Ci się? – zapytał z uśmiechem.

– Pewnie! Nie wiem tylko, czy zmieści się w naszym domu, taki jest wysoki…

– Nie mamy wyjścia, musimy się przekonać! – Dziadek nie przestawał się śmiać. Wraz z Leśniczym złapali choinkę wzdłuż za pień, i ruszyliśmy do domu.

Gdy Mama ujrzała naszą zdobycz, prawie zemdlała. Miała jednak jeszcze do ulepienia jakiś tysiąc wigilijnych uszek, więc szybko wycofała się z powrotem do kuchni, zostawiając nas samych z choinkowym zamieszaniem. Po kilku próbach udało się Dziadkowi ustawić nasze drzewko w kącie salonu. Tata przyniósł z garażu ozdoby, i wkrótce choinka mrugała do nas kolorami światełek i bombek.

Zaczęli schodzić się goście. Tyle wujków, cioć, wszędzie biegających małych kuzynów, ledwie zmieściliśmy się wszyscy przy wigilijnym stole. Nagle usłyszeliśmy donośny płacz dziecka. Mama z Tatą spojrzeli po sobie, i zaczęli się śmiać jak szaleni. Nie wiedzieliśmy, o co chodzi. Mój mały braciszek, Euzebiuszek, ryczał w niebogłosy, a rodzice się śmieją? Okazało się, że zapomnieliśmy wszyscy o maluchu śpiącym spokojnie w najdalszym kącie domu. Jakie szczęście, że postanowił się obudzić akurat gdy zasiadaliśmy do wigilijnej kolacji!

Kolacja strasznie się dłużyła. Dwanaście potraw! Dla nas, dzieci, to istna tortura, doczekać do końca jedzenia, żeby wreszcie móc zacząć rozdawanie prezentów… Wśród podarunków królowały zabawki, książki, kosmetyki. Mama dostała piękną torebkę, a mój kuzyn Stefan – tablet! Z pewnością przyda mu się do nauki; Stefan idzie w tym roku do liceum. Ja znalazłam pod choinką tylko jeden prezent. Pudło zapakowane w kolorowy papier. W środku była plątanina dziwnych lin i sznurków. Zrobiło mi się przykro, czyżbym nie zasłużyła na jakiś porządny prezent, jak wszyscy? Cały rok starałam się być grzeczna i pomagać Mamie, szczególnie od kiedy urodził się Euzebiuszek. Dziadek, widząc moje rozczarowanie, zachęcił mnie do przyjrzenia się dokładniej tym sznurkom. Rozplątałam je ze złością. Wtedy dopiero zauważyłam, że nie są to zwykłe sznurki, tylko koński kantar, lonża i wodze. Oniemiałam.

Koń, którego widziałam w lesie, stał uwiązany do naszego płotu i rżał radośnie.

Dziś, 15 lat później, trenuję zawodowo jeździectwo. Zdobyłam już wiele nagród i medali w skokach przez przeszkody. Wygrywając kolejne zawody, zawsze dziękuję w myślach mojemu Dziadkowi, który tamtej Wigilii uknuł ze swoim przyjacielem Leśniczym intrygę, żeby podarować mi mojego pierwszego, wymarzonego konia. O mały włos nie zepsułam mu wówczas tej niespodzianki !


Jan Czyżewski IIIc

W dniu Wigilii umówiłem się z Dziadkiem, że pojedziemy do znajomego Leśniczego kupić choinkę. Kiedy dotarliśmy na leśną polanę pełną świerków nagle kątem oka zauważyłem jakiś ruch wśród najwyższych drzewek. W pierwszej chwili pomyślałem, że to wiewiórka, albo ptaki w gałązkach, ale po chwili naszym oczom ukazał się niecodzienny widok. Zza czubka choinki wyłoniły się ogromne rogi, jak łopaty, całe porośnięte futrem, jak mchem.

– Dziadku, to potwór! – krzyknąłem. Gdy nagle naszym oczom ukazał się wielki łeb, brązowy pysk, ciemne oczy, a na czubku potężne poroże. Ponieważ był to dzień Wigilii moje pierwsze skojarzenie to był renifer.

– Dziadku, to nie potwór…to Rudolf!- krzyknąłem radośnie. Ale zaraz zaraz…Rudolf miał mieć czerwony nos, a ten tutaj był brązowy i w niczym nie przypominał magicznego świecącego nochala, jaki znałem z bajek. Może po prostu to nie Rudolf?

– Kochany wnusiu, to nie Rudolf. To nawet nie jest renifer. To Łoś.

– Łoś dziadku?

– Tak! W Polsce mamy ponad trzydzieści tysięcy łosi, ale większość z nich zamieszkuje tereny na wschód od Wisły. Nie wiem co ten nieborak tutaj robi, ale na pewno jest głodny.

– To dlatego on zjada naszą choinkę?

– Wiesz, jest zima, wszystko dookoła zamarza, bagna, stawy, jeziora, a łosie jedzą po kilkadziesiąt kilogramów roślin wodnych dziennie…

W tym momencie usłyszeliśmy wściekły ryk Leśniczego:

– Co robi ta bestia na mojej plantacji choinek!? Tyle mojej pracy, dbania, podlewania i pryskania szkodników, a tu przyjdzie taki łobuz i pozjada jak swoje! Gdzie moja dubeltówka!? Zaraz mu pokaże gdzie łosie zimują! To nie restauracja!

Łoś wystraszył się i z powrotem schował za wysoką choinką. Zrobiło mi się go żal.

-NIE! Nie może pan tego zrobić!

-Masz rację mój chłopcze, w Polsce od 2001 roku jest moratorium na odstrzał łosi. Zaraz zrobię mu w paśniku kolację wigilijną żeby smacznie spędził Święta.

– Uff. – Odetchnąłem ulgą. Może byśmy go nazwali Rudolf?

– Pewnie, to świetny pomysł. – Powiedział Dziadek.

Poszliśmy z Leśniczym do stodoły za leśniczówką po sianko które wrzuciliśmy do paśnika.

Ponieważ łosie lubią igły z choinek, daliśmy też do paśnika krzywą choinkę, której i tak nikt by nie kupił. Po chwili w paśniku było słychać porykiwanie i mlaskanie z radości – łoś zjadał swoją kolację, a my z dziadkiem postanowiliśmy wracać.

Tę choinkę z nadgryzionym czubkiem zabraliśmy do domu, by ozdabiała nasz salon i przypominała nam o tej fantastycznej przygodzie z Rudolfem.


Konstanty Rąpała IIIb

W dniu Wigilii umówiłem się z Dziadkiem, że pojedziemy do znajomego Leśniczego kupić choinkę. Kiedy dotarliśmy na leśną polanę pełną świerków, nagle kątem oka zauważyłem jakiś ruch wśród najwyższych drzewek.

Wszedłem na drzewo i zobaczyłem zieloną czapkę i szpiczaste uszy.

-Co to? – zapytał mnie Dziadek.

– Nie wiem, ale wiem, że ma zieloną czapkę i szpiczaste uszy – odpowiedziałem.

-A ta czapka i uszy są małe? – zapytał mnie Dziadek

-Tak, są małe a co? -zapytałem

-No to musi być Elf ! – krzyknął Dziadek z oczami wielkimi, jak pięć złotych.

-Co Elf robi na drzewie?!-krzyknąłem z mega dziwieniem.

Dziadek też nie wiedział, skąd się wziął, więc powiedział, żebym go zapytał.

Już miałem go spytać, ale okazało się, że Elf zasnął. Dziwne, że zasnął o tej porze, nie było jeszcze południa. Postanowiłem go obudzić. Mógł przecież spaść, ruszając się przez sen.

-Hej, obudź się! -zawołałem.

Elf zmarszczył mały nos i ziewnął.

-Jestem bardzo zmęczony i nie mam siły- szepnął.

Po chwili przebudził się i bardzo się mnie wystraszył. Nie spodziewał się człowieka.

Skoczył na wyższą gałąź.

-Co tu robisz? – spytał się, trzęsąc się ze strachu.

– To ja mam pytanie. Co robisz na drzewie a nie w saniach Mikołaja? Przecież jest Wigilia.

– Obudził się? – spytał już zaniepokojony Dziadek.

– Tak, Dziadku. Właśnie z nim rozmawiam, ale bardzo się boi.

– Daj mu pierniczka Babci, którego masz w kieszeni. Może to go uspokoi i powie nam co robi na drzewie i jak można mu pomóc- doradził mi Dziadek.

To była dobra rada. Po zjedzeniu piernika, Elf uśmiechnął się do mnie.

Następnie zaczął mi opowiadać, jak to od połowy stycznia najpierw robił prezenty, potem pakował prezenty a dziś je rozwozi po całym świecie. Wiadomo, że musi pomóc Mikołajowi z prezentami, ale po prostu był zmęczony tą całoroczną pracą i zasnął na

drzewie.

-Została już mi tylko Gdynia do rozwiezienia prezentów, ale chyba nie zdążę przez tą drzemkę- westchnął Elf.

Spojrzałem na Dziadka a on na mnie.

-Bardzo chętnie Ci pomożemy!-zawołaliśmy w tym samym momencie.

Spakowaliśmy ściętą choinkę i małe sanki Elfa na dach samochodu i zaczęliśmy rozwodzić prezenty. Elf w tym czasie, trzy razy zasnął w samochodzie. Gdy dostarczyliśmy ostatni prezent, Elf poprosił nas, żeby wysadzić go koło Riviery, bo zawsze tam Mikołaj karmi   renifery, gdy kończy rozwodzić prezenty. Gdy tam dotarliśmy, zauważyliśmy zbliżające się czerwone światło.

-Musicie już jechać, nie możecie zobaczyć Mikołaja! – powiedział nasz mały przyjaciel.

Bardzo Wam dziękuję za pomoc, bez Was nie dałbym rady- dodał z uśmiechem.

-To my dziękujemy, że mogliśmy Ci pomóc! – krzyknąłem na pożegnanie

Elf pobiegł w stronę lasu za Rivierą a my pojechaliśmy spóźnieni do domu na Wigilię.

Pierwszy raz, miałem Wigilię bez przystrojonej choinki. Patrząc na leżące pod nią prezenty, zdałem sobie również sprawę, że rzeczy, które sprawiają nam czasem tylko chwilową przyjemność, wymagają od innych dużo pracy i poświęcenia. Pamiętajmy o tym następnym razem, zanim poprosimy o dużą ilość, często niepotrzebnych nam prezentów.


Anna Jaśkiewicz IIIc

W dniu Wigilii umówiłam się z dziadkiem, że pojedziemy do znajomego Leśniczego kupić choinkę. Kiedy dotarliśmy na leśną polanę pełną świerków nagle kątem oka zauważyłam jakiś ruch wśród najwyższych drzewek patrzę na dół w jeden bok, w drugi bok. Przyszło mi na myśl by spojrzeć w górę. Gdy to zrobiłam, zobaczyłam, że na czubku drzewa wisi mały skrzat leśny.  Krzyknęłam do niego czy mu pomóc, powiedział że tak. Więc wspięłam się na sam czubek drzewa i go zdjęłam. Spytałam się więc jak się tam znalazł a on krzykną „Bogdan”!!!. Okazało się, że Marian(tak się nazywał ten skrzat) był dobrym przyjacielem mojego dziadka (który miał na imię Bogdan). Dziadek spytał się Mariana o to samo co ja, Marian powiedział , że tak jak my szukał choinki lecz zerwał się wielki wiatr i zdmuchnął go na sam czubek drzewa. Dziadek i ja postanowiliśmy pomóc Marianowi w znalezieniu małej choineczki. Pierwsza choinka była za duża, druga była za sucha, trzecia miała za mało igieł. Bardzo trudno było znaleźć odpowiednią choinkę dla skrzata wielkości 25cm. W końcu znaleźliśmy idealny świerk, był gęsty, zielony i pachniał jak Wigilia. Marian zaprowadził nas do wioski. Gdy weszliśmy do wioski skrzatów zobaczyłam te piękne małe domki przysypane białym i błyszczącym śniegiem, dużo zapasów i płonące latarnię, błyszczące się w mroku. Postawiliśmy choinkę pośrodku wioski. Było już ciemno, a ja z dziadkiem siedzieliśmy przy choince. Nagle poczułam zapach choinki, pachniał jak WIGILIA!!! Wrzasnęłam, dziadek wstał i powiedział :”a choinka!”. Pożegnaliśmy się i wzięliśmy dużą i piękną choinkę, pobiegliśmy do auta i odjechaliśmy. Na szczęście zdążyliśmy na Wigilię. Ja pod choinkę dostałam małą bombeczkę która wyglądała jak jeden z domków skrzatów.


Hanna Szymanek IIIc

W dniu Wigilii umówiłam się z Dziadkiem, że pojedziemy do znajomego Leśniczego kupić choinkę. Kiedy dotarliśmy na leśną polanę pełną świerków nagle kątem oka zauważyłam jakiś ruch wśród najwyższych drzewek. Pobiegłam tam, odgarnęłam ręką gałęzie i zobaczyłam rozbite, czerwone sanie. Następnie pojawiło się siedem reniferów i pomyślałam, że są to na pewno sanie Świętego Mikołaja. Nagle zobaczyłam wyłaniającą się spod zaspy śniegu postać starszego mężczyzny z długą, białą brodą. To był lekko poturbowany Święty Mikołaj. Pobiegłam szybko do Dziadka i opowiedziałam o tym co się wydarzyło w lesie. Poprosiłam również o pomoc przy naprawie sani. Mój Dziadek zna się na naprawianiu różnych rzeczy, więc byłam pewna, że mi pomoże.

– Dziadku czy mógłbyś spróbować naprawić sanie Świętego Mikołaja ? -zapytałam z nadzieją.

-Oczywiście, że spróbuję ! – odpowiedział Dziadek.

Wzięłam, więc Dziadka za rękę i szybko pobiegliśmy do Mikołaja. Po drodze spotkaliśmy rodzinę borsuków, dwa zające, sowę i całe stado sarenek. Wszystkie zwierzątka radośnie zmierzały w stronę rozbitych sań. Jedynie borsucza mama była bardzo przestraszona.  Domyśliłam się z Dziadkiem, że zgubiła swoje dziecko. W pewnym momencie zauważyłam, że nad leśną polaną unosi się łuna światła. Trochę się przestraszyłam, ale byłam z Dziadkiem, więc wiedziałam, że nic złego mi się nie stanie. Poszliśmy zatem w stronę światła, żeby zobaczyć co tak świeci. Śnieg mocno prószył i wszędzie było biało jak w bajce. Ku naszemu zaskoczeniu Mikołaja już nie było, ale sanie wciąż nie były naprawione. Dziadek wziął potrzebne narzędzia i zabrał się do pracy. Nieopodal nas w księżycowym blasku ujrzeliśmy wysoką, piękną choinkę i postanowiliśmy podejść bliżej. W tym momencie naszym oczom ukazał się niesamowity widok. Wszystkie leśne zwierzęta trzymały się za ręce i radośnie tańczyły wokół pięknie oświetlonej choinki, było tam również borsucze, zagubione dziecko. Razem z Dziadkiem podbiegliśmy do choinki i zaczęliśmy tańczyć razem z nimi. Pomimo siarczystego mrozu było nam bardzo ciepło. W gronie tańczących spotkaliśmy również Leśniczego i Mikołaja. To było niesamowite przeżycie. Myślałam, że wszystko jest pięknym snem.

W pewnym momencie Dziadek powiedział:

– Haniu najwyższy czas wracać do domu.

-Tak Dziadku, jest już bardzo późno, a przecież dzisiaj Wigilia-odpowiedziałam, chociaż czułam, że chciałam zostać dłużej.

Przed opuszczeniem magicznego miejsca wybraliśmy jeszcze choinkę na Święta, pomógł nam  w tym Święty Mikołaj i jego Renifery.  Była tak samo piękna i wysoka jak ta z leśnej polany.

-A w przyszłym roku też spotkamy się w dniu Wigilii ? – zapytały chórem wszystkie zwierzęta.

-Tak, na pewno przyjdziemy ! – odpowiedzieliśmy z radością i wróciliśmy do domu.

Od razu ubraliśmy przyniesioną choinkę, która miała w sobie wyjątkowy zapach leśnej polany.


Paulina Wojniusz Ic

W dniu Wigilii umówiłam się z Dziadkiem, że pojedziemy do znajomego Leśniczego kupić choinkę. Kiedy dotarliśmy na leśną polanę pełną świerków nagle kątem oka zauważyłam jakiś ruch wśród najwyższych drzewek. To był ptak. Miał kolorowy brzuszek i niebieskie skrzydełka. Koło niego biegła sarna i niedźwiadek. Pobiegłam za nimi i zobaczyłam mamę niedźwiadka. Niedźwiadek uciekł z mamą, a sarna pobiegła w las. Poszłam z powrotem do dziadka. Wróciłam z dziadkiem do ciepłego domu do babci. Wspólnie wypiliśmy gorącą czekoladę, a ja opowiedziałam babci o moich przygodach.


Martyna Kacprzak IIIc

W dniu Wigilii umówiłam się z Dziadkiem, że pojedziemy do znajomego Leśniczego kupić choinkę. Kiedy dotarliśmy na leśną polanę pełną świerków nagle kątem oka zauważyłam jakiś ruch wśród najwyższych drzewek. Podeszliśmy bliżej i ku naszemu zdziwieniu w jednej chwili podbiegła do mnie piękna, niebieskooka wiewiórka. Spojrzała mi prosto w oczy, jakby chciała mi coś powiedzieć i zaczęła się powoli oddalać, zerkając co chwilę w naszą stronę. Zrozumiałam, że chce, aby za nią podążyć. Zaprowadziła nas do najpiękniejszego drzewka, jakie kiedykolwiek widziałam. To był znak, że właśnie to drzewko musimy kupić od znajomego Leśniczego.

Zakupione drzewko postawiliśmy w salonie naszego domu. W jednej chwili po wszystkich pomieszczeniach rozniósł się niesamowity zapach, który sprawił, że czuliśmy się jak w świerkowym lesie. Zrobiło się bardzo przytulnie. Wszystkie wydarzenia, które przeżyłam tego poranka sprawiły, że zasnęłam na dywanie pod magicznym drzewkiem.

W jednej chwili przeniosłam się do Szwecji, a konkretnie do pięknej miejscowości Bullerbyn. Były tam trzy zagrody, po krótkim namyśle postanowiłam zapukać do środkowej. Otworzyła mi trójka dzieci, dwóch chłopów i jedna dziewczynka, którzy mieli na imię Lisa, Bosse i Lasse. Ku mojemu zdziwieniu nie miałam problemu, aby się z nimi porozumieć pomimo, że byłam w obcym kraju. Zaprosili mnie do środka, poszliśmy na górę do pokoju Lassego i Bossego. Ich mama przyniosła nam pełen talerz pysznych ciasteczek i dzbanek jabłkowego soku. Spytałam kiedy do nich przychodzi Święty Mikołaj. Bardzo się zdziwili i powiedzieli, że do nich przychodzi z prezentami krasnoludek Jultomte. Potem jeszcze długu rozmawialiśmy o tym, jak się spędza święta w Szwecji, a ja im opowiedziałam, jak to wygląda w Polsce. Nagle poczułam znajomy zapach pieczonych pierników, zamknęłam na chwile oczy, a gdy je otworzyłam, leżałam w domu na kocu pod magicznym świerkiem. Okazało się, że moja wizyta w Bullerbyn była tylko pięknym snem, a zapach pieczonych pierniczków, który mnie z niego wyrwał dochodził z kuchni naszego domu, gdzie mama z babcią przygotowywały potrawy do kolacji wigilijnej.

Był to dzień pełen magii, a jednocześnie najcudowniejszy dzień w moim życiu, zakończony spotkaniem całej rodziny przy wigilijnym stole i wizytą Mikołaja. Rozmowom i śmiechom nie było końca. Pragnęłam, aby ten dzień nigdy się nie kończył…


Karolina Wojniusz IIIc

W dniu Wigilii umówiłam się z Dziadkiem, że pojedziemy do znajomego Leśniczego kupić choinkę. Kiedy dotarliśmy na leśną polanę pełną świerków nagle kątem oka zauważyłam jakiś ruch wśród najwyższych drzewek. Poszłam w tamtym kierunku i znowu zobaczyłam ten ruch. Pobiegłam do Dziadka po lornetkę. Przez nią widziałam dużo więcej niż gołym okiem. Wiecie co tam było? Wiewiórka! Jak gdyby nigdy nic siedziała przy dziupli, bo oczywiście była tam dziupla. Nagle przypomniałam sobie, że mam w kieszeni orzecha. Wyciągnęłam go. Nagle zbiegło się mnóstwo wiewiórek i zjadły mojego orzecha. A później się rozbiegły. Wtedy usłyszałam głos Dziadka -„Karolinko!!!” -„Już idę!” -zawołałam. Wracając pomachałam na pożegnanie wiewiórce. Kiedy wróciłam z Dziadkiem do domu napiłam się kakao i opowiedziałam o swoich przygodach mamie i tacie. Mieliśmy świetną wigilię z Babcią i Dziadkiem. Świetnie się bawiłam.


2021/2022
Do naszej szkolnej redakcji napłynęła bardzo ciekawa praca ucznia z kl.3a, który chciałby podzielić się efektami swojej pisarskiej twórczości.
Zachęcamy do lektury.

„Zegar Czasu”- Adam Szmidtka kl. 3 a

Wczesnym rankiem do szkoły biegł pewien chłopiec. Na imię miał Marek. Czym prędzej powiesił kurtkę na wieszak i wpadł do klasy.

– Przepraszam za spóźnienie – powiedział i usiadł do ławki.

Chwilę później była już przerwa. Marek poszedł do łazienki. Znajdowała się tam duża szafa, ale nikt nie wiedział co w niej jest. Kiedy wracał do sali niechcący trącił drzwi i szafa się otworzyła. Wypadł z niej jakiś okrągły przedmiot. Był to zegar. Marek chciał odłożyć go na miejsce, lecz spostrzegł, że zegar świeci. Świecący zegar zawirował i opadł na ziemię. Chłopiec złapał go i już miał włożyć do szafy , lecz szafa zniknęła. Marek bardzo się wystraszył. Okazało się, że nie znajdował się już w szkole, ale pośrodku dużego parku. Wystraszony zaczął szukać wyjścia. Nie wiedział gdzie jest, dookoła znajdowały się ogromne krzewy i wysokie drzewa. Chłopiec szukał jakiegoś znajomego miejsca. Jednak wszystko było inne. Nadchodził wieczór, więc przenocował w parku.

Gdy otworzył oczy, zobaczył chłopca, który zbierał książki z ziemi. Podbiegł i mu pomógł.

– Cześć, jestem Marek – powiedział – wiesz może co to za miejsce?

Chłopak spojrzał na niego i powiedział:

– Cześć, jestem Kajtek, zgubiłeś się?

– Można tak powiedzieć – odpowiedział Marek – Coś mnie tu przeniosło.

I pokazał Kajtkowi zegar.  Kajtek obejrzał go dokładnie i  zawołał:

– Spotkajmy się tu później to wszystko ci wytłumaczę.

I pobiegł.  Wieczorem Marek czekał na nowego kolegę. Kajtek w końcu przyszedł.

– Posłuchaj – zaczął Kajtek – to magiczny zegar, który przeniósł cię w czasie. Popatrz – Kajtek pokazał na jedną z zębatek – ta zębatka jest połamana. Musimy znaleźć nową, bo bez niej nie wrócisz do domu.

W tym momencie zegar zaczął się świecić i na ziemi pojawiła się jasna ścieżka.

– To może być podpowiedź –  powiedział Marek i pobiegł rozświetloną drogą.

Za nim wyruszył Kajtek. Droga była długa i kręta, jednak nie poddali się. Po długiej podróży dotarli do wysokiej kamiennej wieży. Na jej szczycie coś pobłyskiwało. Dookoła wieży znajdował się kanion, który wyglądał na głęboki. Do wieży można się było dostać jedynie przez most. Szybko wspięli się na najwyższe piętro. Na szczycie było pusto. Tylko w kącie podskakiwała mała skrzynka. Marek i Kajtek podnieśli ją i otworzyli. W środku znajdowała się mała zębatka. Marek wyjął ją ze skrzynki. Wyglądała jak ta stara, tylko nie była połamana.

Nagle ziemia zadrżała. Z kanionu wypełzł ogromny wąż. Marek i Kajtek zbiegli z wieży. Po chwili byli na dole. Magiczna ścieżka znów się pojawiła, ukazując im drogę. Kajtek i Marek pognali ile sił w nogach. Olbrzymi wąż ich doganiał. Nagle zębatka wzniosła się i wpadła do zegara. Wąż zatrzymał się i przez chwilę się w nich wpatrywał. Zdziwiony Marek spojrzał na zegar, który znowu rozświetlił się jasnym światłem. Po chwili znalazł się z powrotem w szkole. W tym momencie zadzwonił dzwonek na lekcje. Zegar rozbłysnął jeszcze parę razy i zniknął.

Adam Szmidtka 3 A

Przesyłajcie ciekawe prace na adres:

b.czacharowska@sp20gdynia.pl  lub   w.kozak@sp20gdynia.pl

„Tajemniczy kufer…” – Katarzyna Żywicka, IIc

Pewnego grudniowego dnia moja babcia przyniosła mi stary, ale piękny kufer, który znalazła na swoim strychu. Podobno należał on jeszcze do jej mamy. Wykonany był z ciemnego drewna i miał ozdoby z metalu. Bardzo mi się spodobał, podziękowałam babci i postawiłam go obok swojego łóżka.

Ponieważ zbliżały się Święta Bożego Narodzenia myślałam już o prezentach, które chciałabym dostać pod choinkę. Najlepszym sposobem, aby spełnić te marzenia, było poprosić o nie Świętego Mikołaja. Miałam już w głowie całą ich listę, postanowiłam więc znaleźć kartkę i napisać do niego list.

Zaczęłam od słów: Drogi, Święty Mikołaju! Tu Kasia, mam nadzieję, że odczytasz ten list i znajdziesz chwilę, aby mnie odwiedzić. Potem poprosiłam go o: łyżwy, flet, lalkę, klocki lego i książkę “Gra” z serii Magiczne Drzewo.

List leżał kilka dni na moim biurku, trochę się zasmuciłam, że Mikołaj go jeszcze nie zabrał. Zbliżała się wigilia i mama kazała mi posprzątać w pokoju. Musiałam gdzieś schować ten list, postanowiłam włożyć go do mojego kuferka. Kilka godzin później zmęczona poszłam spać.

W nocy obudził mnie szelest i dziwne błyski. Pomyślałam, że to burza, ale nie słyszałam grzmotów. Kiedy zaspana przetarłam oczy, zobaczyłam dziwną postać.  Był to ubrany na czerwono pan, w czerwonej czapce z białym pomponem. W ręce trzymał duży, brązowy wór.  Po chwili zorientowałam się, ko to był. Ku mojemu zdziwieniu zobaczyłam Świętego Mikołaja!!! A już myślałam, że o mnie zapomniał.  Mikołaj powiedział mi, że ma dla mnie prezenty, ale znajdę je dopiero w wigilię pod choinką. Ucieszyłam się bardzo, uściskałam go mocno i podziękowałam mu serdecznie.

Szczęśliwa, ale zmęczona położyłam się dalej spać. Rankiem myślałam, że to był tylko sen, ale i tak postanowiłam sprawdzić, czy w kufrze jest list. Zdziwiłam się bardzo, kiedy okazało się, że tam niczego nie było…

dalszy ciąg i pozostałe prace tutaj – zajrzyj koniecznie:)

AKTUALNOŚCI

1b u stomatologa

21 marca wiosnę witaliśmy w gabinecie stomatologicznym;-) Dzięki uprzejmości Pani Wioletty Kalinowskiej uczniowie z 1b dowiedzieli się, jak wzorowo dbać o zęby i przekonali się, że wizyta u dentysty to sama przyjemność;-) [gallery columns="4" size="medium" link="none"...

czytaj dalej

Klasa 2 B w Centrum Nauki Experyment w Gdyni

13 marca 2024r. uczniowie klasy 2 B mieli możliwość wspaniałej zabawy w Centrum Nauki Experyment w Gdyni. Celem wyjazdu było kształcenie umiejętności samodzielnego wykonywania eksperymentów. Poprzez zwiedzanie interaktywnej wystawy, uczniowie łączyli naukę i zabawę....

czytaj dalej

Wyniki Rodzinnego Konkursu Literackiego dla klas I-III

Wyniki Rodzinnego Konkursu Literackiego dla klas I-III 2023/2024    Klasy I   I miejsce – Kajetan Kacprzak Ia Wyróżnienie – Paulina Wojniusz Ic    Klasy III   I miejsce – Marcelina Mikołajczak IIIc II miejsce – Hanna Szymanek IIIc III miejsce – Konstanty Rąpała IIIb...

czytaj dalej

Dzień Postaci z Bajek

5 października obchodziliśmy Dzień Postaci z Bajek. Zgadnijcie, których bajkowych bohaterów kochają pierwszaki z 1b

czytaj dalej

Świeżo wyciskane soki

16 listopada mieliśmy okazję uczestniczyć w warsztatach na temat zdrowego stylu życia oraz spróbować świeżo wyciskanych soków warzywno-owocowych. PYCHA;-)

czytaj dalej

Działania innowacyjne klas IIIa, IIIb i IIIc

Od rozpoczęcia roku szkolnego minęło już kilka tygodni i klasy trzecie nadal chętnie współpracują w ramach Innowacji „Szkoła pełna niespodzianek”. Mamy już za sobą wspólne wyjście do kina na film pt. „O psie, który jeździł koleją”. Opowieść filmową będziemy mogli...

czytaj dalej